Artykuły

Tworzenie własnego wizerunku


Nasz wizerunek tworzą dwa przenikające się światy: świat wewnętrznych przekonań o sobie oraz zewnętrzny obraz tego, co o sobie myślimy. Ktoś, kto na nas patrzy, widzi tylko to, co demonstruje się na zewnątrz: nasze zachowania i wygląd. Tymczasem tak naprawdę jest to uzewnętrznienie naszej tożsamości.
Czym zatem jest ta tożsamość? Jest wszystkim tym, co wiąże się z twoim wewnętrznym JA. Aby to pojęcie przybliżyć, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: KIM JESTEM i jak to, kim jestem, wpływa na mój zewnętrzny wizerunek. Z tożsamością wiąże się to, co sobą reprezentujesz, jaką masz postawę wobec siebie i ludzi, jak się z nimi komunikujesz werbalnie i pozawerbalnie.

To, kim jesteś, określa również role, w jakich występujesz w życiu: kobieta, matka, kochanka to rozliczne tożsamości, które zakładamy i zdejmujemy jak przysłowiowe "rękawiczki" każdego dnia.

A więc pierwsza DOBRA wiadomość: potrafisz się kreować i występować w różnych rolach. Ciekawe, jak to robisz? Przecież nikogo nie pytasz, jak być kobietą, a jesteś nią od najmłodszych dni. Nie wiadomo skąd, świadomie czy nie, umiesz nią być. Pewnie w głowie masz jakiś model przejęty od matki czy innych kobiet ważnych w swoim życiu. Można zapytać: Czy jesteś zadowolona z kobiety, jaką wykreowałaś? Jeśli nie, to w jakim stopniu jesteś zadowolona z kobiety, jakiej sama jesteś autorką? Czy podobasz się sobie, oglądając swoje ciało w lustrze, lub kiedy mężczyzna prawi ci komplementy. Wtedy to, co "masz w głowie" na swój temat, jest kluczem do tego, jak się zachowujesz. Twoje myśli szybują z prędkością światła rozstrzygając to na Twoją korzyść lub przeciw Tobie. Wtedy właśnie pojawia się cały system przekonań (jak oceniam swoją wartość jako kobiety, co myślę o sobie i umiejętności bycia nią...), dając obraz kobiety atrakcyjnej, kobiecej, mądrej... lub wprost przeciwnie.

Praca nad tożsamością i przekonaniami jest bardzo częstym elementem treningów, jakie prowadzę jako psycholog i trener NLP (Neuro-Lingwistycznego Programowania). Ważne jest to, że nawet niewielkie zmiany w tym CO i JAK myślimy o sobie (a w szczególności, co konkretnie w określonych sytuacjach) znacząco zmieniają coś, co nazywamy własnym wizerunkiem. Mówię o tych przekonaniach, które są wspierające dla ludzi i ich działania, na przykład: Jestem mądrą, atrakcyjną kobietą. Są też jednak i takie przekonania, które ograniczają możliwości, na przykład: Nie potrafię być atrakcyjna. Wtedy warto zdefiniować sobie pojęcie "bycia atrakcyjną" na swój własny użytek. Potem dobrze jest przypomnieć sobie chociaż jedną sytuację w życiu, kiedy według Twoich kryteriów wydawałaś się sobie atrakcyjna. Można również użyć swojego umysłu, aby wyobrazić sobie, jak się wtedy zachowujesz, co mówisz, jakich gestów używasz, jakich słów, jak się wtedy czujesz.

Zapewniam Cię, że było w Twoim życiu wiele takich sytuacji, kiedy byłaś atrakcyjna, a więc na pewno to potrafisz. Potrzebna jest wnikliwa analiza takiego modelowego zachowania "bycia atrakcyjnym" i dopasowania go do swoich predyspozycji. Dzięki procesowi modelowania możesz nauczyć się tego, co wcześniej wydawało się trudne. Przekształcić to ograniczające przekonanie na takie: Jestem atrakcyjną kobietą i mogę to robić swobodnie i naturalnie. Bardzo często używam takich "narzędzi" w czasie szkoleń dotyczących kreowania wizerunku. Jego uczestniczka od pracy nad własną tożsamością i przekonaniami, poprzez stan gotowości do zmiany zewnętrznego wizerunku dochodzi do etapu pełnego makijażu, fryzury i stworzenia własnego stylu w oparciu o fachowe informacje wizażystki. Taka koncepcja pracy szybko i w prosty sposób doprowadza do zmiany wizerunku zewnętrznego i autokreacji. Zmiana na tym poziomie to zaproszenie do zmian w innych obszarach naszego życia, np. w innych sferach osobistych, relacjach z dziećmi, z partnerem czy szefem. A zatem, mam dla Ciebie drugą DOBRĄ wiadomość: możesz dokonywać zmian we wszystkich obszarach, które są dla ciebie ważne.

Zachęcam do eksperymentowania – to rozwija i pozwala spojrzeć na siebie i otaczającą cię rzeczywistość z innej perspektywy.

BAW SIĘ. Zacznij od prostego ćwiczenia: stań przed lustrem i wypowiedz zdanie na swój temat zaczynające się od JESTEM..., POTRAFIĘ... lub UMIEM... i dokończ to zdanie tak, żeby było w nim pozytywne przekonanie o Tobie. Wypowiadaj to zdanie tak długo, aż zobacz, że osoba w lustrze jest spójna, czyli jest pewna siebie i naprawdę wierzy w to, co mówi. Ciekawe, jak się wtedy poczujesz i kogo zobaczysz w lustrze.

Masz wszystkie zasoby, aby być stuprocentową kobietą


Mam nadzieję, że czytałaś mój poprzedni artykuł na temat tworzenia własnego wizerunku i spokojnie mogę się do niego odnieść. Robię założenie, że aby stworzyć swój wizerunek stuprocentowej kobiety jesteś skłonna do autoanalizy i czujesz się kobietą atrakcyjną. Liczę też na to, że "odrobiłaś" lekcję i stworzyłaś sobie swój obraz "bycia atrakcyjną" oraz dokładnie wiesz, co to dla Ciebie znaczy. Chcę nawet pójść dalej w swoich wymaganiach wobec Ciebie i poprosić, abyś teraz, na użytek tego artykułu, ustaliła co najmniej 5 konkretnych kryteriów w związku z tym obrazem. Napisz te 5 rzeczy, które są dla Ciebie ważne, abyś czuła się osobą atrakcyjną. Dla ułatwienia Twojej pracy podam Ci kilka kryteriów, o których mówiły mi w związku z tym kobiety - jestem atrakcyjna:
  • kiedy widzę, że podobam się mężczyznom,
  • mam dobry makijaż,
  • jestem ubrana w ciuchy, które lubię i czuję się w nich swobodnie,
  • kiedy stanę przed lustrem podobam się sobie,
  • kiedy mężczyźni mówią mi komplementy...
Zastrzegam, że powyższe kryteria wcale nie muszą pasować do Twojego obrazu. Są tylko ilustracją, przykładem.

Kiedy już to zrobisz, zastanów się, czy na pewno te rzeczy, o których napisałaś zadowalają Cię w 100 %. Przeanalizuj tę listę jeszcze raz. Jeżeli coś Ci nie pasuje w wymienionych kryteriach możesz zrobić korektę lub dopisać jeszcze parę innych. Potraktuj to zadanie bardzo poważnie, gdyż tylko wtedy możesz mieć wpływ na Swoje życie. Pracujesz bowiem nad stworzeniem systemu przekonań wspierających na swój temat. Takie przekonania budują Twoją postawę i pewność siebie. Postawa pewności wpływa na Twoje działanie, czyli determinuje Twoje zachowanie. W tak prosty sposób dochodzimy do tego, że możesz wpływać na swoje zachowanie w konkretnej sytuacji.

Pamiętaj, że jesteś niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. Po prostu nie ma drugiej takiej kobiety jak Ty i w tym tkwi tajemnica Twojej WYJĄTKOWOŚCI. Jeżeli w to nie wierzysz, to zapewniam Cię, że widać to w Twojej postawie, w sposobie komunikowania się z ludźmi - zwłaszcza z mężczyznami, Twoim sposobie  poruszania się, gestykulacji i tak naprawdę nie jest ważne, co mówisz na swój temat ludziom, jeżeli całą sobą (czyli niewerbalnie) przekazujesz coś innego. Jest to podstawowa zasada spójności w komunikowaniu się. Przekaz niewerbalny (to, co przekazujesz ciałem, gestami, mimiką), który odbywa się w nieświadomy dla Ciebie i odbiorcy sposób, przekazuje w 55% prawdę o Tobie, a do tego jeszcze ton głosu, który "zdradza" Cię w 38%. Jak więc widzisz, nie masz szans. Jeżeli sama nie wierzysz w to, co mówisz, słuchający Ciebie też nie wierzą.

Przekażesz im prawdę o sobie niewerbalnie, a oni, właściwie nie wiadomo dlaczego, nie dają wiary Twoim słowom nawet, gdy mówisz bardzo mądrze. Tak się dzieje dlatego, że masz do dyspozycji tylko pozostałe 7 % w całym procesie komunikowania się, czyli wypowiadaną treść. Jeśli mi nie wierzysz, sprawdź to przy najbliższej okazji. Udaje się to tylko osobom, które potrafiły się tego nauczyć lub, ale są to wyjątki, robią to intuicyjnie.

Przepraszam za tę dygresję, ale pozwoliłam sobie na nią, gdyż nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak istotny jest spójny przekaz. Jest to bardzo częsty powód, zaburzania naszych relacji z dziećmi, partnerami, szefami...

Dlatego mam kolejną dobrą wiadomość. Jeśli nie wierzysz, w to co mówisz - możesz UDAWAĆ, że wierzysz. Powinnaś się do tego "udawania" przygotować. Musisz udawać spójnie. Tak więc Twój przekaz werbalny (czyli słowa, które wypowiadasz) oraz niewerbalny (czyli mowa Twojego ciała, gesty...) muszą współgrać. Przypomnij sobie taką sytuację, kiedy byłaś spójna, to znaczy byłaś w 100 % pewna tego, co mówisz (np. tego, że jesteś kobietą). Powtórz sobie te słowa kilka razy i sprawdź, jak się czujesz, gdy wypowiadasz te słowa. Jak wtedy gestykulujesz, jaki masz wyraz twarzy, czy się uśmiechasz. Zaobserwuj dużo różnych szczegółów. Im ich więcej, tym lepiej. Być może potrafisz sobie siebie wtedy wyobrazić. To też bardzo dobrze, bo łatwiej Ci będzie to naśladować. Posłuchaj również, jakich słów wtedy używasz a nawet jak je wypowiadasz i wsłuchaj się w melodię swojego głosu. Kiedy już to wszystko zrobisz, przede wszystkim pochwal się, ciesz się swoimi umiejętnościami. Jesteś świetną aktorką, jeśli to wszystko zrobiłaś. Teraz sprawa jest o wiele prostsza. Przypomnij sobie jeszcze raz te umiejętności, a zwłaszcza JAK to robiłaś. Przejdź ten proces parę razy w głowie, aż nabędziesz wprawy. Teraz powtórz to w sytuacji, kiedy masz "udawać". Zrób to bardzo dokładnie. Eksperymentuj i baw się dobrze. Bądź aktorką swojego własnego teatru. Wykonuj to wszystko tak, jakbyś robiła to od lat. Niedługo po takim treningu uwierzysz w to, co zechcesz i rozumiem, że będziesz używać tego narzędzia do budowania innych ważnych przekonań na swój temat.

Pamiętaj, że podstawowa zasada tworzenia przekonań wspierających to pozytywne ich formułowanie. A więc chcę, potrafię, umiem, jestem..., a nigdy przeciwnie. Pamiętaj też, że Twoje przekonanie musi zależeć od Ciebie. To znaczy, że nie masz wpływu na to, co inni myślą o Tobie, ale masz wpływ na swoje myślenie i  działanie. Wtedy możesz innych do siebie przekonać. Tak więc kobiety, które potwierdzają swoją atrakcyjność obserwując zachowanie mężczyzn, ryzykują, gdyż uzależniają swoją atrakcyjność od ich oceny. Nie mają przecież na to żadnego wpływu. Mogą na przykład nie być w typie danego faceta i co wtedy.... Lepiej więc mieć swoje własne, wewnętrzne kryteria i wiedzieć po czym sama poznaję, że jestem atrakcyjna, uniezależniając się od ocen innych.

A teraz powrót do naszych spraw. Zrób parę oddechów czy przysiadów, aby się zrelaksować.
Teraz warto się zastanowić, jakie masz kryteria bycia stuprocentową kobietą. Na pewno atrakcyjność jest jedną z nich, a co dalej...

Ja twierdzę, że masz wszystkie zasoby, czyli umiejętności związane z kobiecością, umiejętnością komunikowania się we właściwy dla kobiety sposób. Urodziłaś się kobietą, więc w naturalny sposób odziedziczyłaś system zachowań. Jeżeli Twojego obrazu siebie nie zniszczyły ograniczające przekonania, które przecież "wyprodukowałaś" w swojej własnej głowie - to wygrałaś. Jeżeli jednak w którymś przekonaniu uległaś, to do roboty. Sformułuj to przekonanie, które utrudnia Ci życie, pomyśl, co byś chciała zamiast tego i ucz się UDAWAĆ. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo każda z nas to absolutnie wyjątkowy świat kobiecości.

Pomyśl jednak, jakie zasoby przekazuje Ci mama. Czy są Twoim świadomym wyborem, czy jesteś ich niewolniczką? Czy tworzysz swój model stuprocentowej kobiety na podstawie innych wzorów? Czy jesteś z tego zadowolona? Jeśli nie, masz narzędzie zmiany - "UDAWAJ"…

Masz wszystkie zasoby, aby pokochać siebie


Kolejny artykuł postanowiłam poświęcić kochaniu siebie i własnej samoocenie. To bardzo obszerny temat i lubię o nim pisać, gdyż jako kobieta świetnie utożsamiam się z Waszym sposobem myślenia. 

Na wstępie chcę zdefiniować te pojęcia i sięgnąć do ich genezy. Kiedy dziecko się rodzi i zaczyna komunikować ze światem, dość szybko dowiaduje się, choć często tylko na nieświadomym poziomie, czy jest akceptowane przez rodziców, czy się im podoba, wreszcie, czy spełniło ich oczekiwania pojawiając się na świecie. 

Jeżeli tak, wzrasta w miłości i akceptacji ucząc się, że jest kochane i ważne. Czasem ta miłość jest ciężarem, kiedy staje się celem samym w sobie, a dziecko jej ofiarą. Może się również zdarzyć, że dziecko nie czuje tej akceptacji. Próbuje wtedy walczyć o nią, na swój własny sposób, wymuszając na rodzicach zajmowanie się nim. Szybko dowiaduje się, że na przykład płacz jest takim magicznym zachowaniem, na które zwykle jest reakcja, a wyrzucanie zabawek doskonałym zaproszeniem do zabawy. Uczy się, aby płaczu „używać” częściej, także w sytuacji, która nie wymaga natychmiastowej pomocy. W taki sposób otrzymywana akceptacja staje się podstawą kształtowania samooceny. 

Wysoka czy adekwatna samoocena powstaje wtedy, gdy dziecko uważa, że zasługuje na uwagę najważniejszych dla niego osób. Kiedy dorasta, tworzy sobie w głowie cały zestaw przekonań na temat tego, czy realizuje oczekiwania rodziców, czy są z niego dumni, czy było chciane... Cały ten zestaw zachowań rodziców dziecko generalizuje jako miłość. Samoocena rodzi się więc, jak bardzo delikatna roślinka, która podlewana miłością rozkwita i staje się dorodnym kwiatem, a pozbawiona jej rośnie rachitycznie, czasem tylko podsycana nie zawsze dobrą pożywką. To początek kształtowania samooceny. Potem dochodzi akceptacja ze strony otoczenia: rówieśników, nauczycieli, przyjaciół, osób ważnych itp. To z kolei kształtuje naszą miłość własną, która wyrasta na bazie samooceny i jest z nią nierozerwalnie związana. Kolejny etap następuje wtedy, gdy zaczynamy porównywać się z innymi, zamiast uczyć się od nich. Jeżeli przykładamy do tego zbyt dużą wagę koncentrując się wyłącznie na różnicy od siebie, popadamy w prawdziwą pułapkę. Zamiast tworzyć własny system kryteriów, składamy naszą wartość w rękach i ocenach innych. Ich oceny wynikające z ICH kryteriów stają się naszymi. Zaczynamy uzależniać się od tych ocen i zamiast budować własne przekonanie o sobie wsparte miłością rodziców i otoczenia, oddajemy swoją własną wartość losowi, przypadkowi. Tak powstaje niska samoocena, która jest źródłem naszych problemów i nierzadko cierpienia. 

Podsumowując powyższe rozumowanie, przedstawione z konieczności w dużym uproszczeniu, dochodzimy do pewnej konkluzji. Ilustruje ją twierdzenie: to, co robimy i jak zachowujemy się wynika bezpośrednio z tego, co mamy na dany temat „zapisane” w naszej głowie. To cały system ocen wpajanych nam od dziecka, twierdzeń (np. Żeby być bogatym, trzeba...) i zależności (np. Jeżeli będę dużo się uczyć, to…), które powodują, że działamy w określony sposób. 

Wynika z tego bardzo ważna informacja i zarazem DOBRA wiadomość: PRZEKONANIA MOŻNA TWORZYĆ. Jeżeli stworzyliśmy w głowie taki system przekonań, który nam nie służy, to możemy wytworzyć też inny lub zmienić stary. To jest nasza szansa, żeby wpływać na samoocenę i możliwość pokochania siebie nawet wtedy, kiedy tego wcześniej nie robiliśmy. Aby to uczynić, trzeba zastanowić się, jakie nasze osobiste zasoby będę nas teraz wspierać i dawać nam siłę do ugruntowania tych przekonań w naszym myśleniu. 

Jak pamiętacie piękna kobieta i świetna aktorka, jaką była Marylin Monroe popełniła samobójstwo, ponieważ nie umiała uwierzyć w swoje piękno i talent. Paradoksalnie: w przeciwieństwie do rzeczywistych ocen stworzyła sobie świat męki i cierpienia będąc tak wspaniałą kobietą. Wynika z tego, że tzw. rzeczywistość nie ma tu nic „do powiedzenia”. Ważne jest tylko to, jaki użytek zrobimy z tych informacji dla siebie. Jestem przekonana, że są mężczyźni, którym Marylin nie podobała się jako kobieta i tacy, którzy za nią szaleli. 

Tak samo będzie z nami. Zrobimy wrażenie, spodobamy się części mężczyzn jako kobiety i wśród tej części będziemy szukać swojej połowy na resztę życia. Jeżeli nie nauczymy się kochać siebie takimi, jakimi jesteśmy, to nie nauczymy się również kochać innych. Sprawa jest istotna, a więc… do pracy. Bez względu na to, czy potrafisz kochać siebie czy nie, proszę Cię o napisanie na dużej kartce: MOJE ZASOBY. Potem kartkę podziel na 3 części i napisz: 1) uroda, 2) figura, 3) talenty i zdolności. 

Teraz bardzo szczegółowo wypisz wszystko, co w sobie lubisz i co Ci się u siebie podoba. (malkontentkom proponuję zajrzeć do mojego poprzedniego artykułu i po prostu UDAWAĆ). Im dokładniej to zrobisz, tym lepiej. Masz okazję chwalić się sama, podziwiać i „ćwiczyć” narcyzm, ile tylko wystarczy Ci wytrwałości. Dla chętnych nowych doświadczeń proponuję to ćwiczenie przed lustrem. Weź kieliszek dobrego wina i stań nago przed dużym lustrem. Jedynym rekwizytem może być tiulowy szal. Przeglądaj się w lustrze delektując się swoim odbiciem i oglądaj siebie bardzo uważnie. Rób to, co najmniej 15 minut. Zrób kilka kobiecych póz i ułóż swoje ciało tak, abyś była pociągająca. Możesz zagrać Marylin nawet nucąc coś w jej stylu. Bez wątpienia była kobietą pociągającą - gdyby jeszcze potrafiła w to uwierzyć… 

A teraz Twoje 5 minut. Ty jesteś seksowną kobietą kreującą swoją kobiecość. Baw się dobrze i poświęć na tę zabawę co najmniej godzinę. Po fazie pozowania znajdź najdrobniejsze doskonałości swojego ciała i urody. Kiedy to zrobisz, zajmij się talentami. Opisz je starannie i pamiętaj, aby były to wszystkie Twoje zdolności. Kiedy skończysz podziwiaj, jak dużo nazbierało się tych dobrych cech. Pomyśl, jak bardzo wyjątkową kobietą jesteś. Kiedy skończysz i zamkniesz listę, przed Tobą będzie bardzo trudne zadanie. Przypomnij sobie kobietę, która Ci się podoba i cenisz jej zdolności. Wybieraj bardzo krytycznie: musi mieć wszystkie zalety twojego wyglądu i talentów. Kiedy to zrobisz, znajdź przynajmniej 3 takie cechy, których ona nie ma a Ty je masz. To pora na Twój triumf i bardzo dobry powód do zabawy. Pamiętaj jednak - DO ZABAWY, a nie do rywalizacji. Rywalizacja jest pułapką. Ostatnim etapem ćwiczenia miłości własnej jest zaprojektowanie sobie sukienki lub garsonki (tego, co jest Ci bardziej potrzebne) przy uwzględnieniu analizy Twojego ciała. 

Weź pod uwagę proporcje ciała, najkorzystniejszą długość, rodzaj dekoltu, podkreślenie lub ukrycie talii itd. (uczymy tego na treningu dotyczącym tworzenia własnego wizerunku, na który Cię przy okazji serdecznie zapraszam). Sądzę, że będziesz miała z tej zabawy dużo radości, bo przecież jesteś już ekspertem od swojego ciała. Baw się, coraz bardziej i bardziej rozkochując się w swoim ciele oraz zdolnościach. Stworzoną listę połóż w miejscu, gdzie często zaglądasz i czytaj ją sobie wspominając zabawę, nawet codziennie. Stosuj ten trening przez miesiąc, a przekonasz się, że rezultaty zaskoczą Ciebie samą.

Moje przekonania, to moje działanie

W tym artykule rzecz będzie w dalszym ciągu o PRZEKONANIACH, czyli o tym, co mamy w głowie na dany temat i co w bezpośredni sposób wpływa na nasze działanie, decyzje, wybory, wreszcie zachowanie. Przekonania kształtują nasi rodzice. Od najmłodszych lat uczą nas swojej wizji świata i tez, które pomagają im "poruszać się" w życiu. Potem tę rolę przejmują nauczyciele, przyjaciele, inne ważne osoby, do których mamy zaufanie, są dla nas autorytetem. Niejako „kupujemy” przekonania innych. Często wbrew doświadczeniom życiowym i rozsądkowi jesteśmy im wierni. Kontynuujemy więc „złą” tradycję, zamiast sprawdzać, co jest dla nas dobre i właściwe. Przykład takich przekonań może być następujący: Córeczko, wszyscy bogaci ludzie to złodzieje. lub Nie da się żyć uczciwie i jeździć mercedesem.

Pisałam o przekonaniach w poprzednim artykule, w kontekście samooceny, więc łatwiej będzie mi przejść do meritum sprawy. W tym celu posłużę się przykładem z autopsji. Jest on znakomitą ilustracją tezy zawartej w tytule, tym bardziej wiarygodną, że opartą na moich, autentycznych doświadczeniach.

Otóż, zanim zdałam maturę zastanawiałam, jak wszyscy, nad swoją przyszłością. Myślałam o tym, co chciałabym robić, kiedy otrzymam dokument dojrzałości stwierdzający, że oto ja - Monika Ruckgaber jestem osobą dojrzałą i powinnam zacząć samodzielne życie.

Od dłuższego czasu marzyłam o psychologii, ale brakowało mi odwagi, aby przystąpić do egzaminów. Nie obawiałam się egzaminów, lecz moja dojrzałość, a raczej niedojrzałość, podpowiadała mi, że są wartościowsze osoby ode mnie, które powinny znaleźć się wśród studentów Wydziału Psychologii. Moje przekonanie brzmiało następująco: Szkoda dla mnie miejsca na uczelni, gdyż są zdolniejsi, którym obiorę możliwość studiowania.
Możecie sobie wyobrazić, że osoba, która dzisiaj pisze ten artykuł, mogła kiedyś tak pomyśleć? Nawet mnie samej dziś trudno w to uwierzyć!!!

Przytoczyłam ten przykład, aby pokazać Wam mechanizm zmiany przekonań, oraz rezultaty, jakie są konsekwencją tak ograniczającego myślenia. Dzisiaj z sukcesem prowadzę firmę szkoleniową, przeszłam wiele stopni edukacji, skutecznie pomagam ludziom traktując to jako swoje powołanie i nie wyobrażam sobie innego zajęcia. Ale wtedy mogłabym zbudować swoją historię zupełnie inaczej, gdyby nie znalazł się ktoś, kto pomógł mi zmienić to ograniczające myślenie. Zrobił to w bardzo prosty i skuteczny sposób. Eksponując mój talent i predyspozycje do zawodu psychologa, zadał mi pytanie, w jakim celu chcę nim być. W ten sposób skierował moją uwagę w przyszłość koncentrując ją na celu. Zmienił kierunek mojego myślenia formułując przede mną cel życia, zamiast przekonywać mnie, czy się do tego nadaję. A więc potraktował jako oczywiste, że jeżeli ktoś czegoś chce, musi realizować swój plan.

Dziś wiem, że to, co kierowało moim zachowaniem, kiedy formułowałam swoje przekonania jako 17-letnia osoba, było lękiem przed wyobrażoną porażką (Czy będę dobrym psychologiem?). W sytuacji, kiedy jeszcze nie znałam zagrożenia, nie wiedziałam, co mnie czeka, bałam się ryzyka, odpowiedzialności... Natomiast z góry zakładałam, że są lepsi, nie mając żadnych kryteriów oceny. Skąd mogłam wiedzieć, jak bardzo zdolni są inni, skoro ich nie znałam?

Takie przekonanie, formułowane na bazie lęku, kierowało mnie w stronę, jak się bać być psychologiem, a nie jak nim być. Konsekwentne realizowanie takiego myślenia mogło całkowicie zmienić moje życie. To, co byłoby najgroźniejsze w skutkach, to moja pozycja startowa. Uznając, że nie będę dobrym psychologiem, rozpoczynałabym start życiowy z pozycji „gorszego” od innych i to kształtowałoby moje dalsze działania, decyzje i wybory. To przekonanie utrwalałoby się w moim myśleniu przy każdej podejmowanej decyzji. A więc, z pewnością moje dalsze życie potoczyłoby się zupełnie inaczej.

To samo dotyczy budowania wizerunku. Jeżeli mam przekonanie, że jestem nieatrakcyjną dziewczyną, dokładnie tak się zachowuję. Działam zgodnie z tym, co mam w głowie. Mój mózg realizuje taką instrukcję: zachowywać się jak nieatrakcyjna. Kiedy myślę w ten sposób, dokonuje się następujący proces: będąc w kontakcie z ludźmi wysyłam na nieświadomym poziomie (czy tego chcę, czy nie) informację o sobie. W moim zachowaniu przejawia się niepewność i lęk przed oceną i wtedy ludzie kontaktując się ze mną rejestrują, że „coś” jest nie tak. Często nawet nie wiedzą co. To „coś” powoduje, że nie chcą ze mną przebywać, gdyż odbierają sygnały mojego lęku przed światem.

Natomiast postawa odwrotna - kiedy mam przekonanie o swojej atrakcyjności, powoduje, że zachowuję się spójnie z tym, co myślę. Mam odwagę być kobieca, odważna i pewna siebie. Nie zastanawiam się, czy pokazać nogi lub podkreślić oczy właściwym makijażem. Szukam sposobów wyeksponowania swoich atrybutów i mówię o nich, a nie chowam się w obawie przed oceną. W moim zachowaniu jest spokój. Koncentruję się na kontakcie z ludźmi, nie na sobie. Jestem naturalna, autentyczna i radosna. Ludzie to odbierają i chcą przebywać w atmosferze spójności i bezpieczeństwa.

A więc, w zależności od różnych przekonań, jakie tworzymy na swój temat, mamy różne zachowania na wyjściu - jak w komputerze.
Warto zatem przeanalizować konsekwencje, jakie mogą być rezultatem tkwiących w głowie przekonań. W jaki sposób ograniczają nasze działanie lub wpływają na decyzje, a często nasze losy.

Co możemy stracić w życiu, jeżeli ulegniemy ich ograniczeniu, lub co się stanie, gdy je przezwyciężymy i zamienimy na przekonanie wspierające cel naszego działania. To jest właściwie postawiony problem. Warto więc zastanowić się, co nas powstrzymuje przed realizacją celu (rozłożyć problem na części), a nie co nas stymuluje do rezygnacji lub ucieczki.
Co w takim razie zrobić, gdy mam ograniczające przekonanie na temat swojego wizerunku?
Jeżeli uważam, że jestem nieatrakcyjna, to moja aktywność powinna pójść w kierunku skupienia uwagi na wyeksponowaniu najlepszych elementów mojego wyglądu oraz znalezieniu innych zasobów, które zbudują moją atrakcyjność. Dla różnych ludzi, różne rzeczy będą ważne, nie tylko mój na przykład nos czy krótkie nogi. Użyteczne jest myślenie, że nie ma brzydkich kobiet. Na wygląd składają się elementy lepsze i gorsze. Trzeba chcieć odnaleźć te lepsze (nawet, jeśli będzie to potrzebne, przy pomocy wizażystki) i stworzyć swój nowy image.

To początek zmiany, który będzie fundamentem do budowania Twojego nowego wizerunku. Kiedy poprawimy sobie samopoczucie, będziemy gotowe do dalszej pracy.
Pierwszym krokiem jest podjęcie decyzji, czy rzeczywiście chcę się tym zająć, poświęcić temu czas (określ jak długo), a nawet środki (określ, ile dla ciebie jest wart twój nowy wizerunek). Nie żałuj czasu i pieniędzy. Pamiętaj, że umiejętność kreowania siebie i właściwa postawa szybko „zamortyzuje” koszty. Następnie uważnie przyjrzyj się sobie (swojej twarzy i ciału) wybierając, co jest piękne i co ci się w sobie podoba. To znaczy przez 10 minut popatrz na swoją twarz, analizuj różne jej elementy, ładne lub interesujące szczegóły. Znajdź w niej te, które będziesz eksponować. (Jeżeli masz przyjaciółkę, której styl i dobre intencje wobec siebie cenisz, możesz zaprosić ją do współpracy. Jeśli nie masz nikogo takiego, a sama nie czujesz się w tym najlepiej, umów się z wizażystką).

Teraz weź kosmetyki i bardzo delikatnie, powoli, przyglądając się sobie, kreśl na twarzy upiększający makijaż. Na końcu zatuszuj mniej atrakcyjne elementy.
Na przykład, jeżeli policzki są okrągłe, to pudruje się je po zewnętrznych krawędziach w linii pionowej itp. Uśmiechaj się przy tym do siebie i podziwiaj rezultaty. Rób to naprawdę starannie.
Kiedy skończysz zajmować się twarzą, przejdź do sylwetki. Wybierz najlepsze jej elementy i zastanów się, jak je wyeksponować. Na przykład, jaką wybrać długość spódnicy czy sukienki dla swoich nóg, jaką długość marynarki, aby zbytnio nie skracała lub nie wydłużała korpusu, czy poszerzyć ramiona poduszkami, czy też pokazać dekolt. Może wybrać dekolt w kształcie łódki, jeżeli mam długą szyję, a może w szpic, jeżeli mam krótką. Co zrobić z talią: podkreślić czy zakryć? Co z biustem?

Dobrym pomysłem może być znalezienie w czasopiśmie podobnego do siebie typu urody lub sylwetki i upodobnienie się do niego w stroju i stylu w miarę możliwości. Tutaj Twoja kreatywność może rozwijać się w nieskończoność. „Wrzuć na luz” i baw się. Im większy luz, tym lepsze mogą być efekty.

Po tej części wypij kieliszek dobrego wina albo znajdź dla siebie inną gratyfikację. To nagroda za kreatywność, odwagę i zrobienie dużego kroku w kierunku zmiany własnego wizerunku.
A teraz test: Czy po tej zabawie podobasz się sobie bardziej niż do tej pory? Jeśli tak, jesteś gotowa do następnego kroku, czyli pracy z przekonaniami, mówiąc żartobliwie: „pracy z głową”. Zacznij od zastanowienia się, dlaczego wizerunek jest dla Ciebie rzeczą ważną? Po co chcesz kreować własny wizerunek? Co myślisz o osobach, które Twoim zadaniem potrafią kreować własny wizerunek? Czy to im pomaga w życiu, czy je utrudnia?
Kiedy uznasz, że to gra warta świeczki, sformułuj na piśmie swoją własną definicję „wizerunku”. Co to dla Ciebie oznacza, co TY rozumiesz pod hasłem wykreować własny wizerunek?
Kiedy to zrobisz, skoncentruj się na kryteriach, czyli kiedy będziesz zadowolona ze swojego wyglądu, jakie warunki muszą być spełnione, aby to nastąpiło i po czym poznasz, że jesteś z takiego obrazu siebie zadowolona. To bardzo ważna część pracy. Przeznacz na to wystarczającą ilość czasu. Nie śpiesz się.

Teraz sprawdź, jak się to ma do rzeczywistości, czyli do tego, co robisz w życiu.
Co jest zgodne, a co konkretnie zmienić albo dopracować w swoim zachowaniu? Czego (jakiej umiejętności) Ci brakuje i co trzeba w związku z tym wytrenować? Na przykład, jeżeli w Twoim wizerunku jest bycie uwodzicielską, możesz potrenować takie zachowania przed lustrem. Albo jak być osobą pewną siebie. Masz dwie drogi, które już znasz, jeżeli uważnie czytałaś i stosowałaś ćwiczenia z moich artykułów. Jedna, to wyobrazić sobie osobę z Twojego otoczenia, którą zachowuje się zgodnie z Twoimi oczekiwaniami i po prostu ją naśladować. To jest modelowanie.
Druga, to udawać, że tak potrafisz i zachowywać się tak, jak byś to potrafiła. Krótko mówiąc udawać. Na pierwszy rzut oka wydaje się to nierealne, ale kiedy zaczniesz tak robić, okaże się, że to możliwe. Zacznij przed lustrem, a potem poćwicz przed osobami, na których Ci mniej zależy i oczywiście świetnie się baw.


Poprzez cele życiowe

Na wstępie parę słów wyjaśnienia, jaki związek mają cele życiowe z kreowaniem własnego wizerunku. Otóż uzasadnia to fakt, że cokolwiek robimy w życiu, kreujemy siebie. Nasz wizerunek tworzy nie tylko wygląd. To cały zestaw naszych zachowań, myślenia i działania, który jest odbierany przez otoczenie. My kreujemy się poprzez nasze działanie, które z kolei dyktuje nam posiadana wiedza i umiejętności, czyli tzw. zasoby. Zatem zewnętrzny wizerunek to tylko część prawdy o nas. Wnikliwy obserwator nie da się omamić eleganckim strojem, makijażem, manierami... Będzie szukał potwierdzenia „dobrej jakości”, jaką budzi nasz wygląd, w naszym wewnętrznym wizerunku. Rozumiem przez to, na jakim poziomie myślimy, co sobą reprezentujemy, jak potrafimy realizować własne zamierzenia, jakie mamy plany życiowe, a przede wszystkim, jakie w związku z tym mamy rezultaty. To wszystko razem, czyli nasz wewnętrzny wizerunek, określa dopiero naszą tzw. „jakość”. W ten sposób opisałam drogę do sukcesu. Zachęcam więc do analizy mechanizmów i odkrywania jego tajemnic.

Sukces niektórym wydaje się niemożliwą do osiągnięcia mrzonką, spełniającą się tylko na ekranie kina. Można oczywiście do tego podejść jak do nierealnego scenariusza filmowego, wytworu ludzkiej wyobraźni i włożyć temat „między bajki”. Można jednak przyjąć odmienne założenie: skoro udało się innym ludziom osiągnąć sukces (których biografię dziś z podziwem czytamy), może udać się i mnie.

Zatem sukces może stać się Waszym udziałem, jeśli z wiarą i fachowością zabierzecie się do realizowania swoich marzeń. To doprawdy fascynujący temat, który traktowany z należytą powagą potrafi czynić cuda. Marzyć uczą nas od dziecka nasi rodzice, kiedy czytają nam bajki, fantastyczne opowieści i wpajają nam wiarę w Świętego Mikołaja. Szkoda, że nie są w tym konsekwentni i kiedy dorastamy czują się odpowiedzialni za to, aby nas z marzeń wyleczyć. Zwykle im się to udaje pozwalamy im "odrzeć się z marzeń", ucząc się, co jest możliwe, a co niemożliwe, często mocno wspierani przez rodziców w tym ostatnim.

A przecież ludzie, którzy osiągają sukcesy, nie rodzą się z jakimś szczególnym genem, czy specjalnym rodzajem geniuszu. To, co różni ich od całej reszty, to silna potrzeba kreowania marzeń, zwycięstwa, determinacja i wiara, często nawet wbrew logice. To silne poczucie własnej wartości budujące możliwość kreowania rzeczywistości zgodnie ze swoimi pragnieniami. Pragnienie tworzy wiarę, a podstawą procesu kreowania wiary w siebie i powodzenia jest właśnie wyraźnie określony CEL. Punktem wyjścia są jednak zawsze marzenia, które kierują naszą uwagę w stronę rzeczy wielkich, uwalniają fantazję i pomysły. Są pierwszym krokiem do planowania, a potem wyznaczania celu, któremu musi towarzyszyć poczucie wartości mówiące dokładnie tak: Wiem, że mnie na to stać, że osiągnę, co zamierzam. Czym jest więc to tzw. poczucie wartości? Czym jest ten motor naszego powodzenia lub porażki?

Myślę, że zaskoczy Was, że to tylko i aż stan naszego umysłu, a więc coś, co leży w sferze naszego wpływu i coś, co możemy kształtować. Zatem nasz sukces zależy od nas i tylko my jesteśmy odpowiedzialni za jego ostateczny kształt. To, co przed chwilą sformułowałam, to zarazem dobra i zła wiadomość. Dobra, gdyż tak zdefiniowany sukces stawia nas w pozycji podmiotu, a zła, gdyż to my jesteśmy za niego odpowiedzialni. Odpowiedzialność natomiast nakłada na nas konieczność działania, a to przecież tak odległe od pozycji marzyciela gapiącego się w sufit bądź w niebo.
Cóż, lepiej przyjąć postawę aktywnego „inaczej” i mnożyć wymówki, uzasadniając w ten sposób swoją bierność. Nie dam się na to nabrać. Wszystkie wymówki są tylko bardziej lub mniej inteligentną formą uzasadnienia, aby czegoś nie robić. Decyzja, co TY zrobisz, należy oczywiście do Ciebie. Jednak po lekturze tego artykułu nie możesz powiedzieć, Droga Czytelniczko, że sukces jest dla innych, a Ty jesteś skazana na zły los. Możesz wykorzystywać 100% swojej energii na kreowanie wymówek, dlaczego Ci się nie uda, lub możesz myśleć i działać na rzecz tworzenia własnego sukcesu, uczyć się wyciągania wniosków z napotkanych przeszkód. Wszystko, co zrobisz, jest konsekwencją przyjętych na wstępie założeń.

Jestem zrozpaczona, kiedy rozmawiam z ludźmi, którzy „grzebią” swoje marzenia i niszczą cele. Obserwuję, jak brak wiary w możliwość samorealizacji ogranicza aspiracje i powoduje, że życie jest pasmem niepowodzeń kwitowanych stwierdzeniami typu: ciężko jest żyć, sukces jest dla innych, ja nie zasługuje na szczęśliwy los, to niemożliwe, to... ciężko jest nawet o tym pisać.
Myślę, że już wystarczająco wnikliwie uzasadniłam związek kreowania własnego wizerunku z kreowaniem własnych marzeń i planów życiowych. Teraz pora na zamianę marzeń w cele i tworzenie drabiny, która zaprowadzi Cię na szczyt, czyli doprowadzi do realizacji i osiągnięcia upragnionych celów.

Zanim zacznę o tym pisać, musimy przyjąć pewne wytyczne, odcinające nas od sposobu kreowania rzeczywistości, który jak samospełniająca się przepowiednia prowadzi do szarej codzienności.

WYTYCZNE:
  1. Kochaj i pozwól sobie marzyć.
  2. Wierz w moc sprawczą marzeń i w to, że od nich zaczyna się droga do celu.
  3. Bądź gotów konsekwentnie działać zgodnie z założonym celem.
  4. Bądź gotów uczyć się z wyzwań, które zgotuje los lub brak informacji.
  5. Pamiętaj, że błędy to wielkie chwile, które przybliżają do sukcesu.
  6. Ucz się naśladować tych, którzy osiągnęli sukces.
  7. Bądź pokorny wobec nauki i przeciwieństw losu.
  8. Buduj konsekwentnie swoje poczucie wartości wierząc, że prowadzi do CELU.
  9. Bądź elastyczny, aby dążenie do celu nie pozbawiło Cię kontroli.
  10. Kiedy masz problem, myśl w kategoriach, czego chcesz w zamian.
Zastanów się teraz, czy zgadzasz się ze wszystkimi wytycznymi. Czy masz pełną, wewnętrzną zgodę i motywację do działania? Jeśli czujesz choćby minimalny sprzeciw, zastanów się, której wytycznej on dotyczy. Czy jest to sfera Twoich przekonań, wiary, poczucia wartości, czy może negatywnych doświadczeń. Bez względu na powód Twojego sprzeciwu podejmij decyzję, czy chcesz od dziś zacząć inaczej myśleć. Jeśli TAK, zadeklaruj gotowość przeznaczenia czasu, aby się tym zająć. Przekażę Ci prostą, lecz skuteczną, strategię rozstania się ze swoim sprzeciwem i ograniczającym myśleniem. Wiem, że do tej pory z tym żyłaś i jakoś kreowałaś swoją historię. Chcę jednak pokazać Ci nieznane obszary Twoich możliwości. Jeśli jesteś gotowa, START.

Proponuję Ci ćwiczenie, które zajmie około 45-60 minut. Aby je rozpocząć, spisz po lewej stronie kartki wszystkie przekonania, które uniemożliwiają Ci podążanie drogą do celu. Zrób to lewą ręką, aby ograniczyć moc lewej półkuli i dotrzeć do źródła swoich ograniczeń (dla leworęcznych - odwrotnie). Bądź bardzo uczciwa wobec siebie i szczegółowa, nawet wtedy, gdyby miały zadziwić Cię rezultaty. Kiedy już stworzysz listę swoich ograniczeń, popatrz na nią z „wdzięcznością”, gdyż wyjątkowo wiernie towarzyszyły Ci aż do tej pory. Zapisz też dzisiejsza datę, gdyż jest to ostatni dzień Twojej Starej Historii.

Teraz pora uwolnić się spod ich wpływu i sięgnąć po oswobodzony w ten sposób potencjał. Po prawej stronie kartki napisz więc, stosownie do sformułowanego przekonania po lewej stronie, CO CHCESZ W ZAMIAN. Bądź odważna i bez zahamowań twórz przeformułowania (przeciwne wersje) swoich ograniczeń, które tak konsekwentnie nie pozwalały Ci marzyć.
Kiedy to zrobisz i będziesz zadowolona z rezultatów, rozstań się ostatecznie z ograniczeniami składając te część kartki na pół, tak aby ich nie widzieć. One tam są, po lewej stronie złożonej kartki, i kiedy będą Ci do czegoś „potrzebne” zawsze będziesz mogła do nich wrócić. Teraz jednak pozostań z przekonaniami, które od dziś będą wspierać Twoje działania.

Następnie napisz pięć sytuacji do każdego nowego przekonania, w których będziesz działała zgodnie z nim. Znaczy to, że masz wymyślić takie działania, które potwierdzą, że rozumiesz i wiesz, co chcesz robić, aby kreować swoje nowe zachowania. Kiedy to zrobisz, „puść” w swojej wyobraźni film, w którym TY będziesz główną aktorką. Ta aktorka ma odegrać rolę osoby, która działa zgodnie nowymi przekonaniami. Możesz ten film powtarzać w wyobraźni kilka razy, aż zrobisz to z łatwością, a nawet będziesz mogła się tym bawić. Na koniec pomyśl, jak wykorzystasz nowo nabyte umiejętności w sytuacjach, z którymi się spotykasz na co dzień lub chciałabyś zastosować w przyszłości.

Jeżeli w wyniku przeformułowania akceptujesz wszystkie wytyczne bez sprzeciwu i wewnętrznej niechęci, a wręcz porywa Cię takie myślenie o przyszłości, jesteś gotowa, aby poznać strategie formułowania i realizacji celu. Zapraszam więc do przeczytania drugiej części tego artykułu, która będzie dotyczyła kryteriów prawidłowo sformułowanego celu oraz strategii sukcesu Walta Disneya.


Poprzez cele życiowe c.d.

Z ogromną przyjemnością przystępuję do kontynuacji artykułu dotyczącego kryteriów prawidłowo sformułowanego celu.
Fundamentem każdego celu jest marzenie uruchamiane przez wyobraźnię.
Albert Eistein powiedział, że wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy. Jego teoria względności jest tego najlepszym potwierdzeniem. Wiedza jest bowiem tym, czym dziś dysponujemy w formie zapisu, reguł czy praw. Zanim została sformułowana, musiała zaistnieć w czyjejś głowie jako marzenie, myśl czy pomysł, jakkolwiek to nazwiemy. Musiała powstać "ponad" istniejącą wiedzą, wykraczając poza istniejące dane. To reguła wszystkich wynalazków, całej twórczej myśli, z której codziennie korzystamy, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ciekawe jest to, że każdy z nas - na miarę własnych potrzeb - niemal codziennie tworzy. Każdy z nas obdarzony jest wyobraźnią i nieustannie się nią posługuje. Wystarczy tylko odpowiednio zwiększyć skalę, w jakiej tworzymy, a osiągniemy rzeczy wielkie. Naukowcy stwierdzili, że ćwiczenia w wyobraźni przyczyniły się do poprawy rzeczywistych wyników zawodników w sporcie w nie mniejszym stopniu, niż trening fizyczny. Dlaczego więc z tego nie korzystać, skoro wyobraźnię mamy niemal "pod ręką" i zawsze "przy sobie". Używamy wyobraźni, kiedy tworzymy w myślach na przykład najgorszy scenariusz przyszłej sytuacji. Paradoksalnie, bardzo często wpływamy tym na rozwój wydarzeń, gdyż myśli programują zachowanie. Używamy wyobraźni przeciwko sobie, robiąc to przypadkowo i nieświadomie. Dlaczego więc nie korzystać z niej zgodnie ze swoimi interesami i świadomie wpływać na własne losy, realizując plany życiowe czerpiąc z jej mocy twórczej. Przecież i tak tworzymy, czyli de facto, TO ROBIMY.

Problem w tym, że traktujemy tworzenie jako coś danego twórcom i wpadamy w kolejną pułapkę A kim jest twórca? To tylko STAN UMYSŁU. Twórcą jesteśmy, kiedy pozwolimy sobie, aby nim się nazwać i nadać sobie taką tożsamość. TOŻSAMOŚĆ TWÓRCY. Jeżeli obawiamy się wielkich słów, zróbmy to na użytek małych rzeczy dla polepszenia sobie komfortu codziennego życia. Na przykład nazwijmy się twórcą, kiedy przestawimy meble i z zadowoleniem spojrzymy na swoje dzieło. Dajmy sobie prawo do nazwania się twórcą, bo i tak tylko MY SAMI możemy je sobie dać. Potem tylko powoli zwiększajmy skalę tworzenia i przenośmy jego przedmiot na rzeczy, w których jesteśmy fachowcami. Dajmy sobie prawo nadawania sobie tożsamości twórcy i kreatora własnych marzeń, aby potem stosując prawidłowo sformułowane kryteria po prostu realizować nasze marzenia. To prawdziwa radość oglądać przez siebie wykreowane dzieło, tak jak malarz czy inny twórca. Pamiętaj, to tylko STAN UMYSŁU, więc TY jesteś odpowiedzialny za stan SWOJEGO umysłu. Jeżeli Cię przekonuje taki sposób myślenia, jesteś w gronie osób, które mogą podążać ku realizacji swoich marzeń zamienionych w cel. Cel bowiem, to marzenie z terminem realizacji sformułowane według ważnych, określonych kryteriów. Tym, co myślą inaczej proponuję aby na użytek tego artykułu, w tej chwili uznali, że wszystko jest możliwe. Zgodzili się z naszym sposobem myślenia i definiowania pojęć, tak tytułem eksperymentu, wbrew logice, albo też z jakiegokolwiek innego powodu, który im przyjdzie do głowy, i podążali z nami w tej wędrówce po własny sukces, bacznie obserwując co się wydarzy.
KRYTERIA PRAWIDŁOWO SFORMUŁOWANEGO CELU:
  1. Twój cel powinien być sformułowany POZYTYWNIE.
To znaczy, formułując cel zaczynaj od słowa CHCĘ i pisz o tym czego chcesz, a nie o tym, czego nie chcesz. Na przykład: chcę skończyć studia w terminie, zamiast - nie chcę spóźnić się ze skończeniem studiów.
Jeżeli sformułowałeś cel w sposób negatywny, zastanów się, co byś chciał w zamian? To co w wyniku tego otrzymasz, zapisz jako swój cel.
Jest to bardzo ważna zasada, która wynika ze sposobu pracy naszego umysłu. Jeśli nie wierzysz, spróbuj NIE wyobrażać sobie pomarańczowej żyrafy pomalowanej w niebieskie paski siedzącej na drzewie, lub żółciutkiej, dojrzałej cytryny przekrojonej na pół z wyciekającym kwaśnym sokiem. Czy udało Ci się NIE wyobrażać sobie tych obrazków i z pewnością nie czujesz w ustach wydzielającej się śliny? Tak działa nasz umysł. Nie rozumie słowa NIE.
Warto o tym pamiętać, gdyż jeśli sformułujesz to, czego nie chcesz lub swoje obawy, będą one pracować dla ciebie w tej formie. (Na przykład: nie chcę zarabiać mniej niż 5000 zł, to po obcięciu przez nasz mózg słowa NIE, wyjdzie że chcesz zarabiać mniej niż 5000 zł).
  1. Cel powinien być konkretny i realny.
Znaczy to, że kiedy wyznaczasz sobie cel, powinien być bardzo konkretnie określony. Na przykład, chcę zarabiać dużo pieniędzy (albo więcej niż dotychczas) jest błędnie sformułowany, bo dużo dla różnych osób znaczy co innego. Co znaczy dużo (więcej), w odniesieniu do czego?
Pisz więc: chcę zarabiać 5000 zł miesięcznie. To jest konkretny cel, a czy realny, to tylko Ty sama możesz ocenić, gdyż znasz swoje możliwości. Pamiętaj jednak, że cel zawsze jest wyzwaniem, więc podnieś tę kwotę do granic możliwości, a potem się zastanawiaj, JAK to zrobić, aby to osiągnąć. Pytanie: CZY to osiągnę, jest nieskuteczne, gdyż poddaje w wątpliwość SENS TWOJEGO CELU.
Przy tym kryterium bardzo użyteczne są pytania: KTO?, CO?, GDZIE?, KIEDY?, JAK KONKRETNIE? Zadaj pytanie stosownie do sformułowanego przez Ciebie celu i sprawdź, czy jest zgodny z tym kryterium. Jeśli popełnisz błąd, możesz bardzo długo realizować nierealny lub niekonkretny cel, nie wiedząc, czy już go zrealizowałeś, narażając się tylko na frustrację.
  1. Realizacja celu powinna być pod Twoja kontrolą.
To znaczy, że formułując cel musisz być przekonany, że masz wpływ na jego realizację i że ta realizacja zależy całkowicie od Ciebie. Na przykład, jeżeli napiszesz, że chcesz być dyrektorem Firmy, kiedy dotychczasowy dyrektor odejdzie na emeryturę - to Twój cel zupełnie nie zależy od Ciebie, tylko od decyzji obecnego dyrektora, jego stanu zdrowia itd., na co nie masz żadnego wpływu.
Użyteczne pytania, które warto sobie zadać, aby spełnić to kryterium to:
Co Ty zrobisz, aby osiągnąć Swój cel?
Czy cel pozostaje pod Twoją kontrolą?
Czy jest w strefie TWOJEGO wpływu?
  1. Cel powinien być spójny.
Znaczy to, że cel, który sobie wyznaczyłaś, musi być zgodny z Tobą, czyli Twoimi wartościami i przekonaniami. Musisz być przekonana o jego ważności, celowości, chcieć go zrealizować i mocno wierzyć, że jest możliwy do zrealizowania. Ważne, aby nie było nic, co Cię powstrzymuje przed jego realizacją, żadna bariera fizyczna lub psychiczna. Na przykład, jeżeli cel, który sobie wyznaczyłaś, wymaga wyrzucenia kogoś z pracy, a Ty nie potrafisz iść "po trupach", podświadomie będziesz blokować chęć realizowania celu. Chodzi o to, aby nie było takich blokad.
Użyteczne pytania dotyczące tego kryterium to:
Czy wierzysz, że osiągniesz cel?
Czy wierzysz, że sprzyja Ci otoczenie?
Czy cel jest zgodny z Tobą (Twoimi wartościami, przekonaniami i Twoją
osobowością)?
Jakie będą konsekwencje zrealizowania (co się zmieni w Twoim życiu) i nie zrealizowania (co się nie wydarzy) Twojego celu?
  1. Cel powinien być mierzalny, określony.
Znaczy to, że na każdym etapie jego realizacji musisz wiedzieć, po czym poznasz, że jesteś w trakcie realizacji lub zrealizowałeś Swój cel. Przy celach dotyczących na przykład dochodów, sprawa jest prosta. Jeżeli natomiast wyznaczyłaś sobie cel dotyczący bycia szczęśliwą, sprawa jest trudniejsza. W tym wypadku sprawa dotyczy odczuć i stanu komfortu, jaki chcesz osiągnąć w wyniku realizacji Swojego celu. Musisz zatem odwołać się do systemów reprezentacji (tych z Was, którzy nie wiedzą, o czym piszę, odsyłam do mojego artykułu dotyczącego kreowania się w związku w cyklu artykułów w ramach wizaż) i zobaczyć, usłyszeć lub poczuć wewnątrz siebie konkretny stan, który będzie stanem szczęścia (lub innego stanu zgodnego z Twoim celem).
Zwracam szczególną uwagę na to kryterium, aby je traktować z należytą starannością.
Jeżeli nie nauczysz się rozpoznawać, po czym poznasz, że realizujesz cel, nigdy nie będziesz wiedzieć, czy już jest osiągnięty. Możesz więc dążyć i dążyć i tylko frustrować się coraz bardziej. A nie to jest przecież naszym celem. Chcemy cieszyć się sukcesem, zatem musimy wiedzieć, jak go rozpoznać.
Użyteczne pytania dotyczące tego kryterium to:
Po czy poznasz, że osiągnąłeś cel?
Co będziesz widział, słyszał i czuł (VAK) wewnątrz i na zewnątrz siebie, kiedy zrealizujesz Swój cel?
  1. PIERWSZY KROK.
To kryterium dotyczy zaplanowania pierwszego kroku w realizacji swojego celu. Pomyśl więc, od czego zaczniesz realizować swój cel i wyznacz datę tego kroku. To gwarantuje Ci, że zaczniesz. Reszta zależy od Ciebie.
Po przedstawieniu tych kryteriów, chcę podkreślić, że podstawą wszystkiego, co robisz, są cztery kroki, które cytuję za Harry Adlerem (książka pt. "Umiejętność realizowania marzeń"):
  1. Poznaj cel swych dążeń, czyli wypisz cele, które na pewno chcesz realizować, gdyż są dla Ciebie ważne.
  2. Zacznij działać.
  3. Naucz się dostrzegać rezultaty własnych działań.
  4. Bądź przygotowany na zmianę zachowania, dopóki nie osiągniesz zamierzonego rezultatu.
Bez tych zasad nie ma sensu przystępować do realizowania celu, gdyż pierwsza napotkana przeszkoda zniechęci Cię i wrócisz do grona tych ludzi, którzy od początku twierdzili, że tylko wybrani realizują swoje marzenia. Jeżeli tak, zalicz siebie do wybranych i poznaj kryteria, które wskażą Ci drogę do realizacji własnych celów.

Teraz, kiedy masz już fachową wiedzę dotyczącą pracy z celem, na pewno już mi nie powiesz, że jakiś cel jest niemożliwy do realizacji. Zapewniam Cię, że nie ma celów niemożliwych. Bariery są tylko w Twojej głowie. W trakcie pisania tej części artykułu dotyczącego celu doszłam do wniosku, że skończę go na tym etapie. Zależy mi bardzo na tym, aby każda z Was dokładnie przećwiczyła formułowanie celów zgodnie z kryteriami i wyjaśniła ewentualne niejasności wysyłając maila z odpowiednim pytaniem. To ważny etap konstruowania celu i trzeba zadbać o to, aby się tego nauczyć. To gwarancja Waszego sukcesu, więc warto przeznaczyć na to zagadnienie konieczna ilość czasu.
Mam wrażenie, że w dostępny sposób, podając przykłady, przekazałam Wam problematykę tak istotnego, wręcz priorytetowego, zagadnienia w naszym życiu, jakim są cele życiowe. Zdaję sobie sprawę, że wyznaczają kierunek naszego działania, decydują o sukcesie lub porażce, potrafią czynić życie szczęśliwym lub pozbawionym satysfakcji. Dlatego w swojej ofercie szkoleniowej umieściłam trening dotyczący pracy z celem. Jest w nim zawarta wiedza nie tylko związana z praktycznym zastosowaniem informacji zawartych w tym artykule. Dużo miejsca poświęcam wyłanianiu celu. To znaczy dopasowywaniu celu do indywidualnych potrzeb, umiejętności i zasobów jego uczestników. Wbrew pozorom pracując razem w grupie pracujemy indywidualnie z każdym z nich. Jeżeli uznacie za celowe zainteresować się tym, proszę o informacje mailem. Wtedy wyślę dokładny projekt tego treningu.

Strategię Walta Disneya przedstawię więc w kolejnej części artykułu. Życzę owocnej pracy nad formułowaniem celu. Liczę, jak zwykle, na informacje zwrotne, Wasze refleksje i komentarze, które zawsze są dla mnie świadectwem Waszego zainteresowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz